28 lutego (II Niedziela Wielkiego Postu)
“Dobrze, że tu jesteśmy”
Kilku uczniów zobaczy niezwykłe rzeczy na górze, na którą zabierze ich Jezus. Spróbujemy na wyklejonej z papieru górze narysować to, czego byli świadkami.
Kilku uczniów zobaczy niezwykłe rzeczy na górze, na którą zabierze ich Jezus. Spróbujemy na wyklejonej z papieru górze narysować to, czego byli świadkami.
Zaczynamy długi czas postu przed śmiercią i zmartwychwstaniem Pana Jezusa. Zaczynamy od ciszy. Drobnymi kropeczkami rysujemy ogromną pustynię, gdzie poszedł modlić się Pan Jezus.
Jezus dotyka tego, którego dotykać nie było wolno. Chce, żeby inni też mogli go znowu przytulać, głaskać – żeby nie był sam. Dotyk Jezusa uzdrawia. Wyklejamy szczęśliwego ozdrowieńca.
Bardzo smutno jest być niepotrzebnym. Tak mogła się czuć starsza chora pani z naszej Ewangelii. Jezus przywraca jej zdrowie i radość. Rysujemy chwilę uzdrowienia i zdumionych gapiów w oknach.
Jezus daje wolność człowiekowi zniewolonemu przez złego ducha. Zły duch boi się Jezusa i ucieka, gdzie pieprz rośnie. Rysujemy i wycinamy tę niezwykłą scenę.
Czy kiedy Jezus nas zawoła, to zostawimy wszystko i pójdziemy za Nim? Natychmiast? Tak, jak rybacy nad jeziorem Galilejskim? Wyklejamy porzucone sieci i rysujemy ślady stóp na piasku.
Do Pana Boga najczęściej przyprowadzają nas ci, którzy nas kochają. Dziadkowie, rodzice. Szymona do Jezusa przyprowadził brat – Andrzej. Malujemy siebie przyprowadzającego kogoś do świątyni.
Co za historia! Bóg rodzi się w nędznej szopie! Woli ją od wystawnego pałacu. I my zamiast złotego brokatu wolimy dziś nędzny długopis.
Niesłychane! Wigilia w tym roku wypada w ostatnią niedzielę Adwentu. Tuż przed narodzeniem Jezusa przypomnimy sobie jak to się stało, że Bóg znalazł sobie taką wspaniałą Mamusię…
W poprzednią niedzielę spotkaliśmy dziwnie wyglądającego proroka, który na pustyni jadł szarańczę w miodzie. Teraz okaże się, że to, jak wyglądał i co jadł w ogóle nie ma znaczenia. Znaczenie ma jedynie jego GŁOS.